ŚWIĘTA KLESZCZOWSKIE
ŚWIĘTA KLESZCZOWSKIE - DO POBRANIA W FORMACIE PDF
ŚWIĘTA KLESZCZOWSKIE 1 8 4 8 - 2 0 1 9
ROTA ŚLUBOWANIA
"Na wielu Godnych osób żądanie, łaskami zbogaceni, pod wielowładną Maryi Panny zasłoną oraz Świętych Patronów naszych przyczyną, od grzechowych makuł przez prawdziwą pokutę oczyszczeni, dzięki Bogu składamy, że nas spośród tysięcy dzieł swoich stworzył rozumnemi i do dostawania nieba sposobnemi.
Odebrawszy od plebana naszego zdrową pociechę i radę, zwracamy się do Ciebie wszechmogący a wieczny Boże, któryś dał sługom Twoim w wyznawaniu prawdziwej wiary poznać chwałę Trójcy wiekuistej i w mocy Majestatu chwalić jedności Bóstwa, prosiemy abyśmy tejże wiary mocą, zawsze byli od wszech niebezpieczności obronieni. Ufnie wznosimy do Ciebie Boże w Świętej Trójcy jedyny błaganie abyś nas od głodu zachować raczył a pola i łąki, zagrody i domostwa oraz rzecz wszelaką, którą rozporządzamy od klęski gradobicia uchronić raczył.
Zarówni też za przyzwoleniem i radą księdza plebana, Tobie Bogu Wszechmogącemu uroczyście jako zadośćuczynienie śluby składamy:
W pierwsze piątki po Zmartwychwstaniu Pańskim i Wniebowstąpieniu Pańskim jak i po Zielonych Świątkach, my i nasi potomkowie osobliwie w dniach owych wielbić Majestat Twój będziemy a uroczystą Eucharystią z Te Deum Laudamus, Miłosierdziu Twojemu zadość czynić będziemy i po wsze czasy o to staranie mieć chcemy.
Nadto dni owe w Klischczowie jako święta ku czci Twojej ustanawiamy oraz Tobie poświęcamy i w dniach owych od robót w polu i zagrodach powstrzymywać się obiecujemy.
Ciebie Boga Ojca nierodzonego, Ciebie Syna jednorodzonego, Ciebie Ducha Świętego Pocieszyciela, Świętą i nierozdzielną Trójcę zupełnym sercem i usty wyznawamy, chwalemy i błogosławiemy.
Tobie, przez którego jesteśmy stworzeni i odkupieni niech będzie cześć i chwała na wieki. Amen."
Z HISTORII KLESZCZOWA
Pierwsze wzmianki o Kleszczowie pojawiły się z końcem XV w.
Kleszczów był wsią o powierzchni około 750 ha. Wieś zamieszkiwali: kmiecie, zagrodnicy, chałupnicy i komornicy. Przeważały gleby nieurodzajne, w większości piaszczyste. Najczęściej uprawiało się tu owies, żyto i ziemniaki oraz buraki pastewne. Na obrzeżach wioski występowały lasy dębowe i mieszane stanowiące ważne miejsce hodowli nie-rogacizny. Hodowano świnie, które swoim wyglądem przypominały wówczas bardziej dziki aniżeli dzisiejsze zwierzęta tego gatunku. Były mniejsze, stąd osiągały niższą wagę, ale też nie wymagały specjalnych zabiegów hodowlanych. Wiosną wypędzano je do lasu i tam żywiły się żołędziami i runem leśnym. Niektóre sztuki padały łupem wilków lub niedźwiedzi. Zwierzęta spędzano z lasu późną jesienią. Na zimę pozostawiano maciory i knury, a resztę ubijano. Mięso wędzono i solono, by przetrwało dłużej.
Hodowano także konie, nie tylko do celów po-ciągowych, ale przede wszystkim pod wierzch. Był to bowiem podstawowy sposób szybkiego poruszania się. Hodowano również bydło.
Od średniowiecza ważną rolę odgrywała zapoczątkowana przez cystersów hodowla ryb. Stąd zachowały się wiadomości o stawach m.in. Kleszczowiok, Śmieszek, Kaganiec i Rudzki, dziś już nieistniejący, bowiem został zniszczony przez katastrofalne ulewy w maju 1847 r. Właścicielami stawów byli bogaci chłopi, którzy mogli zainwestować potrzebne sumy. Na Kleszczowioku i na Śmieszku funkcjonowały młyny wodne. W okresach wojen, epidemii lub klęsk żywiołowych, stawy były nieodpowiednio pielęgnowane i zarastały.
W 1478 roku, Jan Młodszy, książę opawski i raciborski, panujący w latach 1480-1493, wybrał za towarzyszkę życia Magdalenę – córkę księcia opolskiego Mikołaja, którą poślubił na początku stycznia 1478 roku. W 1497 roku księżna raciborska Magdalena, właścicielka dóbr stołowych, pożyczyła od Zarządu Miasta Żory 100 guldenów, oddając w zastaw książęcą wieś Kleszczów ze stawem i młynem. Księżna nie oddała długu, więc Żory od 1525 r. stały się właścicielem wsi Kleszczów. Chłopi z Kleszczowa płacili czynsz radzie miejskiej, zmuszani byli też do dodatkowych świadczeń na rzecz miasta. Gmina żorska pełniła wobec kleszczowskich chłopów rolę feudała. W związku z tym w Kleszczowie nigdy nie było dworu ani folwarku.
Wiek XVI był okresem szybkiego rozwoju sukiennictwa na Śląsku. Tkactwo i sukiennictwo miały już wielowiekową tradycję. Na terenie Kleszczowa, w kolonii Wałcha znajdował się zakład foluszniczy, w którym spilśniano wełnę. Nazwa kulturowa „Wałcha” wywodzi się od słowa „wałkowanie„ czyli spilśnianie lub filcowanie. Proces ten powodował zwiększanie zwartości tkaniny. Technika ta polegała na mięciu, zgniataniu i ubijaniu zwilżonej ciepłą wodą tkaniny. Urządzenie folusznicze napędzane było przez koło młyńskie lub kierat (gepel). Do dziś na Wałsze zachowały się resztki dębowych koryt wodnych służących do płukania i moczenia sukna. Stanowiący własność miasta folusz swoją produkcję przeznaczał na handel i na potrzeby garnizonu wojskowego.
Folusz na Wałsze w pierwszych latach po I wojnie światowej uległ całkowitemu zniszczeniu.
PRZYŁĄCZENIE WSI KLESZCZÓW DO PARAFII ŻORSKIEJ
Kleszczów od wieków należał do parafii Suszec. Historyczna granica pomiędzy księstwem raciborskim a terytorium pszczyńskim przebiegała w Kleszczowie, dokładnie w środku drogi obok ostatniego myta. Kleszczów położony był bliżej Żor niż Suszca, który pozostawał w związku kościelnym z dekanatem w Pszczynie i tym samym należał do diecezji krakowskiej. Żory natomiast należały do diecezji wrocławskiej.
Zaproponowano więc oddzielenie się od wspólnoty w Suszcu i złączenie się z miejskim kościołem parafialnym w Żorach, tym bardziej, że dzieci kleszczowskie uczęszczały do żorskiej szkoły. Budowę szkoły w Kleszczowie rozpoczęto dopiero w 1875 roku.
Pierwsze rokowania w sprawie przyłączenia Kleszczowa do parafii żorskiej miały miejsce już w 1834 roku. W dniu 14 czerwca wieś wniosła następujące oświadczenie do protokołu: mieszkańcy Kleszczowa, pomijając związane z parafią w Suszcu wsie, ta-kie jak: Kryry, Brynica, Mizerów, Rudziczka i Stary Suszec, gwarantują uiszczenie rekompensaty na utrzymanie kościoła, budynków plebanii i organisty. Nie otrzymali jednak odpowiedzi. W listopadzie 1836 roku odbyły się ponowne rozmowy. W związku z wysłanym sprawozdaniem landrata powiatowego z dnia 16 listopada i Rejencji Królewskiej z 8 kwietnia do Ministerstwa Spraw Wyznaniowych na temat celowości i konieczności oddzielenia wsi Kleszczów od społeczności parafialnej w Suszcu, ministerstwo zastrzegło 27 czerwca 1837 r., że złożony wniosek oddzielenia się Kleszczowa może wzbudzić sprzeciw patrona, gdyż przyległe dobra zawisłe były od Księstwa Pszczyńskiego. Ponadto administrator parafii Jan Galleja mógłby rościć sobie prawo do odszkodowania za utracone dochody. Rejencja w dniu 27 lipca poleciła landratowi wznowić rokowania i znaleźć polubowne rozwiązanie. Parafia w Suszcu wyraziła gotowość na wyłączenie wsi Kleszczów pod warunkiem zapewnienia pełnego odszkodowania za świadczone do tej pory dochody z jej strony dla parafii w Suszcu. Kleszczów bowiem pokrywał 1/10 ogólnych kosztów utrzymania budynków kościelnych co wynosiło średnio 15 talarów rocznie z czego 2 1/2 talara jako zapis testamentowy proboszcza Suszca Jana Fremdera, oraz 15 talarów na zaprzęgi konne i ręczne prace pańszczyźniane. Roczna renta wynosiłaby zatem 27 1/2 talara.
Wieś Kleszczów nie chciała się zgodzić na tak wielką kwotę i zaproponowała 20 talarów. Takie oświadczenie wysłała w dniu 9 listopada do Rejencji Królewskiej, zaznaczając, że duszpasterz Suszca, pozbawiony wpływów z Kleszczowa będzie miał w dalszym ciągu wystarczające dochody, tym bardziej, że inne probostwa w powiecie miały dochody o wiele niższe. Po wielu jeszcze naradach i negocjacjach Rejencja Królewska poleciła przeprowadzić ostateczne rozmowy w tej sprawie, które miano zakończyć 1 marca 1844 roku. Porozumienie z parafią w Suszcu nastąpiło 10 kwietnia 1844 r., a w dniu 4 października Urząd Generalnego Wikariusza zezwolił na przyłączenie Kleszczowa do parafii miejskiej w Żorach.
TYFUS GŁODOWY W ŻORACH W LATACH 1847 I 1848
W roku 1844 wskutek zarazy na polach masowo zaczęły gnić ziemniaki, podstawowe pożywienie ludności wiejskiej. Sytuacja stawała się dramatyczna. Po zjedzeniu zapasów kapusty, uboga ludność żywiła się koniczyną, perzem, szczawiem, korą i grzybami. Spożywano nawet zepsute ziemniaki.
W latach 1847 i 1848 cały Górny Śląsk nawiedziła epidemia tyfusu głodowego.
Niedola polskiej ludności Górnego Śląska spotęgowana została w przededniu „Wiosny Ludów” klęską nieurodzaju i niewyobrażalnego głodu. Epidemia ogarnęła Śląsk, a zwłaszcza powiaty rybnicki i pszczyński. Z głodu i chorób wyginęły wtedy dziesiątki tysięcy mieszkańców. Kto czuł się na siłach, kierował się do parafialnego kościoła gdzie z wiarą i nadzieją oddawał się Bogu.
Przebywający wówczas na tym terenie niemiecki lekarz dr Ring pozostawił wstrząsające sprawozdanie ze swej misji:
„Niskie wiejskie domki wyglądały jakby wymarłe i opuszczone przez ludzi, nigdzie nie wznosił się dym. Naokół panowała cisza grobowa przerywana tylko krakaniem wron i kawek. W pierwszej chacie drzwi zamknięte. Długo musieliśmy kołatać zanim otworzono. Na progu zobaczyliśmy chłopa albo raczej cień z wychudłymi i drżącymi członkami i trupią twarzą, który był tak słaby, że ustać nie mógł na nogach i musiał opierać się o ścianę. Na nasz widok zawołał głosem ochrypłym: Czego chcecie u mnie. Idźcie! Tu jest wielka choroba! Gdy wyjaśniliśmy mu, że jesteśmy lekarzami, że jemu i jego domownikom chcemy pomóc, okazywał wielką radość i wzruszającą wdzięczność. Ze łzami w oczach opowiadał nam, iż z rodziną swoją od tygodnia nie widział ludzi i że się żywił otrębami i mąką. Izba mała i duszna przedstawiała widok przerażający. Na podłodze glinianej leżało na zgniłej słomie sześcioro chorych, pomiędzy nimi dwa trupy dziecięce już nadpsute, ponieważ ojciec, któremu od kilku dni się poprawiło, był jeszcze za słaby, by je wynieść. Wszędzie zastaliśmy te same okropne obrazy największej biedy i nędzy. Gromady żebraków, zgłodniali starcy, niewiasty i dzieci włóczą się po okolicy i proszą głosem zdławionym o kawałek chleba, odpadki kuchenne, nawet o surowe ostrużyny ziemniaczane, które chciwie spożywają. Tu i tam znajdujesz nad drogą, pod lasem lub też na polu ciało biedaka umarłego z głodu, zmora głodowa krąży po okolicy. Brat wydziera bratu ostatni kawałek chleba, matki porzucają w dzikiej rozpaczy swoje dziatki lub je zabijają...
Brakowało wszelkiej pomocy, pokarmu, pielęgnacji, przyodziewku i lekarstw. Księża, lekarze, grabarze mimo najlepszych chęci nie mogli podołać swoim obowiązkom. Zdrowi byli za słabi do pomagania chorym albo trzymali się z dala od domów z chorobami zaraźliwymi z obawy zarażenia się. Do zgrozy śmierci przyłączyła się głucha rozpacz i niesłychana obojętność ludzi zdemoralizowanych długoletnią nędzą i ciemnotą”.
Po trzech latach głodu, w Żorach i okolicznych wioskach dezynteria i tyfus zaatakowały mieszkańców. W wyniku chorób w 1847 r. zmarły co najmniej 504 osoby a w roku następnym dalsze 374 (w okresie szczytowego nasilenia zachorowań notowano 12 zgonów dziennie). Dane te dotyczą zmarłych wyznania katolickiego i pochodzą z księgi pochówków parafii katolickiej. Średnia roczna ilość pochówków w latach poprzednich i następnych wahała się w granicach od 90 do 120 osób. Nieszczęścia chodzą jednak parami, gdyż 25 maja 1847 roku przeszła nad okolicą gwałtowna burza. Skutki jej odczuli szczególnie mieszkańcy Kleszczowa. Woda zalała pola oraz ulice miasta a nieprawdopodobny grad zniszczył kompletnie uprawy. W czerwcu temperatura spadła do +6 stopni Celsjusza i przez 10 dni bez przerwy lał deszcz. Podobna pogoda była również w lipcu. W takiej sytuacji nie było już co z pól zbierać. Na skutek tych zdarzeń tyfus wzmógł się na nowo z początkiem 1848 r. Brakowało jedzenia. Głodowali nawet kmiecie i zagrodnicy. Komornicy i chałupnicy żywili się zupami gotowanymi z ziela, korzonków i siana oraz zaczęli jadać padlinę. Oprócz tego lichy przyodziewek, brudne, wilgotne pomieszczenia, mrozy, brak zarobku i sił do pracy powodowały wśród ludności Kleszczowa zwątpienie i rozpacz. Bezradni i zrozpaczeni postanowili zawierzyć siebie Bogu. Zwrócili się o pomoc i radę do żorskiego proboszcza ks. Franciszka Fessera, który również zachorował na tyfus i zmarł. Po śmierci ks. Franciszka Fessera, administratorem parafii w Żorach został ks. Jerzy Józef Jachnik.
Rotę ślubowania ułożył prawdopodobnie ks. Jerzy Józef Jachnik, znany w okolicy z wielkiej ofiarności i zaangażowania w pomocy chorym na tyfus. Ustalono i zatwierdzono treść roty, w której mieszkańcy Kleszczowa zobowiązali się w pierwsze piątki po Zmartwychwstaniu Pańskim, Wniebowstąpieniu i Zesłaniu Ducha Świętego, po wsze czasy szczególnie czcić Boga według zawartej w treści ślubowania reguły. Odręcznie napisany, mało już czytelny tekst roty został przypadkowo znaleziony za okładką starego XIX wiecznego polsko-języcznego modlitewnika „Źródło nieprzebrane łask i odpustów nadane od Świętej Stolicy Apostolskiej z 1870 roku”.
Pierwsze msze święte od gradobicia, ślubowane przez mieszkańców Kleszczowa od-prawione zostały prawdopodobnie w żorskim kościele po świętach wielkanocnych w 1848 r. W latach następnych nowy proboszcz Antoni de Padua Szyskowitz zachęcał co roku ludność Kleszczowa do licznego udziału w obchodach „Święta Kleszczowskiego”.
I tak przez kolejne lata mieszkańcy Kleszczowa wypełniali złożone Bogu śluby.
O tamtego czasu nieznane są w Kleszczowie przypadki katastrofalnego gradobicia. W Żorach i okolicznych miejscowościach regularnie co kilka lat następowały burze gradowe niszczące kompletnie zasiewy i uprawy. Ostatnie odnotowano w czerwcu 2013 roku i w lipcu 2015 roku. Nawałnice zniszczyły wtedy elewacje budynków, dachy, karoserie samochodów oraz uprawy i zasiewy. Żorski park miejski został prawie całkowicie zniszczony. W Kleszczowie odczuwalne były wprawdzie wichury ale... grad nie wyrządzał zniszczeń.
Od 1983 roku, kiedy to bp. Herbert Bednorz erygował nową parafię pod wezwaniem MB Częstochowskiej w Kleszczowie, a proboszczem został ks. Henryk Panek, ślubowane msze święte sprawowane były już w kleszczowskiej kaplicy. Od 2002 roku odprawiane były w nowo wybudowanym kościele poświęconym 23 października 2001 roku przez arcybiskupa Damiana Zimonia.
Na podstawie przekazywanych z pokolenia na pokolenie relacji ustnych mieszkańców Kleszczowa oraz książek B. Cimały, J. Delowicza, P. Porwoła “Żory. Zarys Dziejów”, ks. A. Weltzla “Historia miasta Żory na Górnym Śląsku”
opracował: JAN ZEGRODZKI.